Świątynia Bothgaya. Zbz & Wallstreet
Świątynia Bothgaya. Zbz & Wallstreet
ziem bez ziemi ziem bez ziemi
1159
BLOG

INDIE - Traumatyczna Perła (2007)

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

INDIE – TRAUMATYCZNA PERŁA
Delhi.

Bramy lotniska niczym portal czasoprzestrzenny, przekraczam próg jestem w innym wymiarze, innej planecie. Stare angielskie samochody, moto-ryksze i ryksze. Polują na przybyłych. Wsiadamy, zaraz będziemy w stolicy. Pierwsze wrażenie jak cios boksera wagi ciężkiej, albo utrzymasz się na nogach, albo odlecisz w traumę wyparcia. Nieopisany brud, smród, zanieczyszczenie powietrza, tłum, skwar, pośpiech, hałas. Jak tu można żyć. Tłum przelewa się ulicami Starego Delhi, wysypisko śmieci, gnijące fekalia i resztki jedzenia. Nie padało od tygodni, a rynsztokiem płynie jakaś ciecz. Na tym spacerują z wolna Święte Krowy, byki i psy.
Zwracam się do mojego kolegi, który jest tu już od miesiąca:
-zabierz mnie z tych slamsów, pokaż mi coś normalnego, chcę odetchnąć. Istna mega-bomba biologiczna.
-to nie są slamsy, to jest stare miasto... A wiesz co podoba mi się tutaj najbardziej ? Można się tutaj „załatwić” gdzie ci się podoba, nikogo to nie obchodzi.

Uśmiecha się pod nosem, idę i widzę, mężczyźni oddają mocz, gdzie popadnie, wszyscy plują. Ludzie leżą w skwarze, na chodnikach, przykryci szmatami, nawet nie wiem czy żyją. Słońce niby w pełni, ale nie razi w oczy, tylko kłuje i oblepia czymś paskudnym. Wyprzedzając czas, widziałem to z lotu ptaka, jak wracałem z Nepalu. Samolot ciął piękne niebo, obniżaliśmy się do Delhi. Nagle zauważyłem, że pod nami jakaś zawiesina, osobliwa mgła, bo nie z wody. A jesteśmy jeszcze dobre 2 kilometry nad ziemią. To fluktuuje zawiesina Delhi, wlatujemy w nią, światło ciemnieje, zupa kurzu, brudu, smogu. Słońce przestaje razić.

Metro, cudowne metro, klimatyzacja. Tu nikt nie uznaje kolejek, jak się nie wepchniesz, nigdy nie kupisz biletu. Jeszcze tylko detektor wykrywający metale, policjant sprawdzający bagaże i suniesz podziemną kolejką. Inni ludzie, lepiej ubrani, kasta wyższa, stać ich na bilet...

Idziemy na dworzec. Ludzie dziesiątkami, może setkami leżą na placu przed dworcem, w hali dworca, wszędzie. Całe rodziny, rozkładają małe ołtarzyki, widać że niektórzy są tu wiele dni, może tu mieszkają ? Tak wyobrażam sobie krajobraz post-wojenny, tłumy próbujące dostać się z jednego miejsca na drugie, z przepełnionymi tobołami, walizami, łachami. Jak te schody wytrzymują napór tych nieprzerwanych tysięcy. Istny chaos. Na peron ledwo można się dostać, pociąg ma ze 40 wagonów, osobowych, zawalone do granic możliwości, kraty w oknach, a tumult wpycha się jeszcze w jego wnętrze. Po peronie przechadza się Święta Krowa. Jak ona tu weszła ? Idzie, patrzy, zbiera cześć. Wsiadamy do przedziału, trochę lepszego, trochę droższego. Uciekamy do Waranasi.

Tłumy bezdomnych, żebraków, kalekich, chorych dzieci. Biały człowiek ma wszystko, dlaczego nie chcesz mi dać kilku rupii ? Wiezie mnie rykszarz, pedałuje przez powietrze, którym ledwo można oddychać. Wiem, że jest młody, ale wygląda na starca. Pewnie ma kilkoro dzieci, musi je wszystkie wyżywić. Wyciąga rękę po zapłatę. Jego jedyna nadzieja mnie oszukać. Kilka rupii więcej ! Zmiłuj się książę ! A mnie ściska bo nic nie mogę zrobić, chcę go przytulić, pedałować za niego, na sekundę ulżyć w niedoli. Boże ! Dlaczego doskonała sprawiedliwość jest taka niedoskonała ? Istnieje TO więc istnieje też TAMTO, istnieje TAMTO więc istnieje i TO...

Gdzieś innym razem zmieniamy pociąg, najtańsza klasa, PKP to królestwo luksusu... Wchodzą na każdej stacji, żebrają, wyciągają ręce, patrzą w oczy, czekają. Zniekształceni, chorzy, powykrzywiani. Wchodzi jakiś żebrak-pustelnik, z kijem i owinięty szmatą, nachalny do granic możliwości. Biali to łup nieoceniony... Nie ruszę się, nawet nie drgnę. Podchodzi do mnie, patrzy się prosto w oczy, wyciąga rękę. Tkwimy w zastygłej pozie kilkanaście minut, jego oczy wwiercają mi się w głowę, odchodzi. Budzi się coś, dlaczego tak żyjecie !? Mam ochotę złapać kij o okładać ich po grzbietach. Wybić ich z tej niedoli, ale tak się raczej nie da.

Sarnath, Bodhgaya, Waranasi – święte miejsca Wschodu.

W Sarnath, wiele świątyń, mnichów, pielgrzymów. Zatrzymuje mnie młody mnich, coś zrozumiał i chce to przekazać. Pyta:
-wiesz czym się różnią ludzie i zwierzęta ? Zwierze nie może zmienić swojego losu...
Tutaj Budda wygłosił pierwsze kazanie. Istnieje cierpienie i brak-zadowolenie, istnieją przyczyny cierpienia, istnieje droga prowadząca do ustania cierpienia, drogą tą jest Szlachetna Osimioraka Ścieżka.

Jestem w Waranasi świętym mieście Indii. Jedynym sposobem przekazania tego co się tutaj dzieje może być tylko język kibola: K... Ja P... itd. Ale dalej zauważyłem coś innego. W całym tym chaosie istnieje reguła, ta reguła to doskonałość. Tutaj wszystko jest idealnie dopasowane do siebie ruch uliczny to istna harmonia. Wykorzystana jest każda milimetro-sekunda kwadratowa czasoprzestrzeni, wszystko płynie jak rzeka. Aby bezpiecznie poruszać się po okolicy trzeba stać się rzeką. Można to określić mianem Samadhi Rikszy.

Dzisiaj dowiedziałem się kilku rzeczy o krowach i bykach, których wiele spaceruje tu po ulicach. Prawdziwie święte, widać po ich dostojnym spokoju. Niesamowicie ruchliwe skrzyżowanie. Na środku leży, krowa, powstaje rondo. Wygląda ona pięknie jakby pasła się w najcudowniejszych krowich ogrodach. Czasem podniesie łeb, zerknie, setki samochodów wiruje dookoła. Psy spokojnie śpią przy samej drodze, niewzruszone przez nawał pojazdów odległych o grubość włosa.
Na jezdni od środka: ciężarówki, autobusy, potem osobowe, motory i moto-ryksze, ryksze, rowery, psy i ludzie. Psy to szczególnie smutny obraz, snują się półżywe, w amoku głodu i choroby, skóra przeżarta przez pasożyty, świeci świeżą raną, już nawet nie proszą o jedzenie, nikt nie daje...

Krowy wydają się być wolnymi obywatelami Indii, ale nie do końca bo mają swoich właścicieli. Krowa rano wstaje jest dojona i rusza w miasto, gdzie je, pije, rozmawia z koleżankami i romansuje, jak się ściemnia wraca do domu, gdzie rano znów jest dojona, takie to życie krowy. Ale życie byka to dopiero coś. Byki nie mają właścicieli ani domu, tylko chodzą , jędzą i romansują z krowami. Nawet dzisiaj widziałem jedną taką randkę na Gathach.

Gathy – schody do świętego Gangesu, szamba cywilizacji... Miejscami ładne budynki i świątynie takie jak nigdzie. Polują na turystów, tanie masaże, już wbił palce w moje ramie, masuje, mówi że tanio, już kładzie mnie na kozetce, mówi że kilka minut za darmo. Kłamią, tutaj wszyscy kłamią. Odchodzę, rzuca we mnie niezadowolonym wzrokiem. Trochę dalej pali się martwych, aby dzięki temu weszli bez wysiłku w pośmiertną nirwanę. Ceremonie palenia odbywają się non-stop. W zależności od kasty miejsce palenia jest wyżej bądź niżej. Kilogram drzewa kosztuje 150 rupii, na spalenie jednego ciała potrzeba około 260 kilogramów. Większości na to nie stać. Nieopodal stare kobiety zbierają pieniądze dla ubogich na drewno. W pobliżu miejsc kremacji są też dwa "hospicja" gdzie starzy bądź chorzy czekają na śmierć a potem na spalenie. Ciekawa jest tez inna profesja – poławiaczy. W miejscu gdzie spalone resztki wrzuca się do wody nurkują ludzie z misami w nadziei znalezienia czegoś wartościowego. Wielu z palonych bowiem ma na sobie rożnego rodzaju złotka i świecidełka.

Bothgaya, miejsce święte, setki pielgrzymów, mnichów. Tu Budda siedząc pod drzewem przebudził się do doskonałego, najwyższego oświecenia. Powiedział: „Ach jakie to cudowne, wszyscy to mają”. Miejscami pielgrzymek są też małe wysypiska śmieci, gęsto rozsiane, obok ulic, głównych skwerów. Silą się tu całe rodziny dzików, kóz, krów, psów i kur. Nie ma tu małp i kotów, bo te jako dużo sprytniejsze jędza zapewne lepiej i więcej. Cudowny lotos, zawita na bagnie.

Uciekam do Nepalu, w Himalaje, potrzebuję świeżego powietrza...

 

Zobacz galerię zdjęć:

Drzewo Bodhi. Pra-pra-pra...-wnuk drzewa pod którym siedział Budda. Zbz & Wallstreet
Drzewo Bodhi. Pra-pra-pra...-wnuk drzewa pod którym siedział Budda. Zbz & Wallstreet Boczna ściana świątyni w Bothgaya. Zbz & Wallstreet Mnich zmienia szatę Buddzie. Wnętrze świątyni Bothgaya. Zbz & Wallstreet Mnisi praktykujący przed świątynią Bodhgaya. Zbz & Wallstreet Skwer w Bodhgaya. Zbz & Wallstreet Skwer w Bothgaya. Zbz & Wallstreet Miasto graniczne. Zbz & Wallstreet Droga do Nepalu. Zbz & Wallstreet Indyjski urząd imigracyjny na granicy z Nepalem. Zbz & Wallstreet Brama wjazdowa do Nepalu. Zbz & Wallstreet

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości